komunikajca miejska krzeszowice f3b44

Krzeszowice, miasto, które jeszcze kilka lat temu mogło pochwalić się bezpośrednimi połączeniami z Krakowem i okolicznymi miejscowościami, staje się miejscem coraz trudniej dostępnym bez własnego samochodu. Z perspektywy mieszkańców wygaszanie kolejnych połączeń busowych i autobusowych sprawia, że miasta od Krakowa po Chrzanów zdają się być „coraz dalej” od Krzeszowic. Czy w obliczu obecnej sytuacji mieszkańcy zostaną zmuszeni do porzucenia transportu publicznego i przesiadki do własnych aut?

Pożegnanie z minibusami – czy lepsza kolej to wystarczający powód?

Jeszcze kilka lat temu trasa Chrzanów–Kraków przez Krzeszowice tętniła życiem dzięki minibusom kursującym co kilkanaście minut. Mieszkańcy Dulowej, Trzebini czy Woli Filipowskiej korzystali z tych połączeń codziennie – do pracy, szkoły, lekarza. Dojazd może nie był szybki, mając na uwadze korki w samym Krakowie, ale bus jechał przez samo centrum Krakowa. Szczególnie zadowoleni byli studenci i osoby pracujące w Krakowie. W okolice Alei Trzech Wieszczów dojeżdżało sporo osób, chociażby na studia. Jednak modernizacja linii kolejowej sprawiła, że przewoźnicy stopniowo zaczęli rezygnować z obsługi tego kierunku, aż w końcu w kwietniu 2024 roku na tej trasie przestały kursować wszystkie busy. Dlaczego? Modernizacja torów i wygodniejsze, szybsze pociągi miały zapewnić alternatywę. Tymczasem rzeczywistość pokazuje, że wiele osób nadal potrzebuje alternatywnych środków transportu, a kolej nie jest rozwiązaniem jedynym.

Przystanki do Krzeszowic są, ale nie ma autobusów

Nie tylko Krzeszowice, ale i miejscowości wokół, takie jak Dulowa czy Młoszowa, straciły swoje dotychczasowe połączenia. Przystanki, które przez lata tętniły życiem, dziś stoją opuszczone.

Pomysł uruchomienia dodatkowego przystanku w rejonie Dulowej, przy wsparciu lokalnego zakładu KOKO, jest na razie tylko teorią – brakuje przewoźnika, który by się tego podjął. I choć planowano, że Krzeszowice zyskają połączenie autobusowe ze związkiem komunikacyjnym Chrzanowa, to kolejne pomysły utknęły w miejscu.

Z dnia na dzień transport publiczny w Krzeszowicach staje się coraz bardziej iluzoryczny. Minibusy przestały kursować, linia MPK z Bronowic Małych do Krzeszowic zniknęła, a nowe propozycje utknęły w urzędach. Dla tych, którzy nie mogą pozwolić sobie na własny samochód, codzienna komunikacja staje się logistycznym koszmarem. Jak więc pogodzić ekologię i zachęcanie do transportu publicznego z rosnącą koniecznością posiadania własnego auta?

Przykład Krzeszowic pokazuje też, że uzależnienie od kolei może być ryzykowne. Awaria, opóźnienie, a nawet niekorzystna pogoda sprawiają, że mieszkańcy są praktycznie uziemieni. Dla uczniów, osób starszych czy pracowników bez własnego auta to scenariusz bez wyjścia. Mimo że kolej jest dziś szybsza i bardziej ekologiczna, w praktyce ograniczony dostęp do innych środków transportu pozbawia wielu mieszkańców niezależności.

Co z ekologicznymi ambicjami?

W obliczu kryzysu klimatycznego wszyscy jesteśmy zachęcani do korzystania z transportu publicznego, rezygnacji z prywatnych samochodów, a co za tym idzie – do redukcji emisji CO₂. Tymczasem w Krzeszowicach mieszkańcy są wręcz zmuszani do odwrotu od tych postulatów. Ekologia przegrywa tu z brakiem alternatyw. Co więcej, kandydaci w nadchodzących wyborach samorządowych składają obietnice poprawy sytuacji, jednak mieszkańcy mają wątpliwości, czy na nich polegać. Jak wskazują, to te same osoby, które przez ostatnie lata pozostały bierne wobec pogarszającej się sytuacji.

Czy Krzeszowice doczekają się w końcu prawdziwej alternatywy dla transportu prywatnego? A może pozostaną miastem odciętym od świata dla tych, którzy na co dzień poruszają się komunikacją publiczną?